Światowa Organizacja Zdrowia wypowiedziała się w sprawie tajemniczego pomoru kotów w Polsce. Wyniki badań jednoznacznie wykazały, co jest przyczyną masowych zachorowań. Na śmierć tych zwierząt miał wpływ szalejący w całym kraju wirus ptasiej grypy. WHO podkreśliło jednocześnie, że epidemia kociej zarazy nie stanowi poważnego zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi.
Od jakiegoś czasu pojawiają się informacje o masowych zarażeniach wśród polskich kotów. Większość z nich umiera z powodu zakażenia wirusem ptasiej grypy H5N1. Nie istnieje jeszcze skuteczne lekarstwo na tę chorobę. Eksperci twierdzą, że liczba chorych kotów może wzrosnąć w zastraszającym tempie.
Zobacz także: Quiz. Czy pamiętasz film „Wielki Szu”? 8/10 to powód do dumy
Kocia grypa sieje spustoszenie w kraju
Główny Inspektorat Weterynarii poinformował pod koniec czerwca, że przebadano 11 próbek pobranych od martwych kotów. W dziewięciu przypadkach testy wykazały zakażenie wirusem ptasiej grypy H5N1.
Do 26 czerwca do godz. 11.00 przebadano 11 próbek w Państwowym Instytucie Weterynaryjnym w Puławach z czego 9 dało wynik dodatni w kierunku grypy H5N1. Dodatnie próbki pochodzą z Poznania, Trójmiasta oraz Lublina. Trwają dalsze szczegółowe badania materiału genetycznego wirusów. Wstępne badania wykluczają pochodzenie wirusa grypy, który powodował w ostatnich tygodniach zachorowania u mew – napisał Państwowy Instytut Weterynarii w swoim oświadczeniu.
Zobacz także: Teresa Szmigielówna przez lata żyła ze szpiegiem. To był dla niej cios
Kocia przypadłość pod lupą weterynarzy
Obecnie są 33 potwierdzone przypadki kociej grypy (z 60 pobranych od kotów próbek). Właściciele chorych zwierząt zostali objęci nadzorem epidemiologicznym. Prawda jest jednak taka, że nie wszystkie zwierzęta są badane i nikt nie zna prawdziwej skali zakażeń.
Choroba atakuje układ oddechowy kotów i powoduje zaburzenia neurologiczne, które w konsekwencji prowadzą do śmierci zwierzęcia. Niestety weterynarze nie odnaleźli jeszcze leku, który pomógłby w leczeniu czworonożnych pupili. Wiadomo także, że objawy pojawiają się zarówno u kotów wychodzących, jak i tych niewychodzących.
Zobacz także: Objawy udaru słonecznego. Jak go rozpoznać?
Minister Adam Niedzielski uspokaja Polaków
Główny Inspektorat Sanitarny sprawdza obecnie, czy wirus zagraża także ludziom.
Z naszej strony instytucją odpowiedzialną za nadzór nad tą sytuacją jest Główny Inspektor Sanitarny, który na bieżąco przekazuję mi informacje. Obowiązkiem GIS jest obserwacja, czy istnieje ryzyko przeniesienia tej choroby z kotów na ludzi – wyjawił minister zdrowia Adam Niedzielski w rozmowie z „Faktem”.
Uspokaja jednocześnie, że zagrożenie dla naszego zdrowia i życia jest znikome. Nie ma bowiem ani jednego przypadku, który potwierdzałby obecność wirusa w ludzkim organizmie.
Na razie to ryzyko jest skrajnie niskie. My nie mamy w Polsce żadnego potwierdzonego przypadku, w którym ta choroba od kota przeniosła się na ludzi. Ale sanepid czuwa i monitoruje każdy przypadek. Wdrażany jest odpowiedni nadzór epidemiczny – dodał minister.
Zobacz także: Jak rozpoznać jadalne i trujące grzyby? Skuteczne metody
Chcesz dowiedzieć się więcej o zdrowiu? Słuchaj programu „Szlachetne zdrowie” w Radiu Pogoda codziennie o 12:30!
Dodaj komentarz