Raport Radia Pogoda na temat oszustw przez telefon przygotowała Dorota Wardecka-Herrmann, dziennikarka Radia Pogoda.
Oszuści, próbujący wyłudzać pieniądze, wymyślają nowe metody, a osób, które dały się nabrać, nadal nie brakuje. Wystarczy chwila nieuwagi, jeśli telefon lub sms albo mail od oszusta przyjdzie w odpowiednim momencie: gdy jesteśmy zmęczeni, zajęci, zaskoczeni albo akurat zamówiliśmy zakupy w internecie lub czekamy na paczkę. Jeżeli dostajemy mail lub sms z linkiem, który zawiera fałszywą bramkę płatności, kierującą na fałszywe strony banków, dzięki czemu oszust może wyłudzić nasze dane i dostać się na rachunek bankowy – najlepiej po prostu nie klikać. W treści takiej wiadomości mogą się znaleźć podejrzane szczegóły, które powinny powstrzymać nas przed kliknięciem w fałszywy link. W przypadku poczty elektronicznej – dzięki odpowiednim ustawieniom, taki fałszywy mail może od razu trafić do spamu.
Dużo trudniej rozpoznać, czy to oszustwo, jeśli oszust dzwoni do nas przez telefon, stosując spoofing – czyli podszywając się pod rzeczywisty numer banku lub innej instytucji. Numer, jaki nam się wyświetli, będzie rzeczywiście numerem np. banku. Znalezienie sprawcy jest niezwykle trudne dla policji, a czasem – niemożliwe.
Jak dokładnie działa spoofing i dlaczego policja jest wobec takich oszustw praktycznie bezsilna, co zrobić, gdy klikniemy w fałszywy link oraz jak bezpiecznie płacić przez internet – o tym opowiada w rozmowie z Dorotą Wardecką-Herrmann ekspert od bezpieczeństwa komputerowego, założyciel portalu niebezpiecznik.pl , Piotr Konieczny:
Poza spoofingiem, oszuści nadal stosują znane metody: „na wnuczka”, „na policjanta”, a ostatnio popularna jest metoda „na wypadek”. Dzwoniący podaje się za funkcjonariusza lub krewnego osoby, do której dzwoni i mówi, że jej bliska osoba jest sprawcą wypadku. Przekonuje, że jedynym sposobem, by rzekomy sprawca wypadku uniknął kary, jest przekazanie sporej sumy pieniędzy, ale on sam nie może odebrać gotówki, bo jest właśnie przesłuchiwany; pieniądze ma odebrać znajomy.
W przypadku metody „na wnuczka” (lub innego krewnego) oszust opowiada przez telefon, że pilnie potrzebuje pieniędzy na przykład na operację lub szybki biznes. Zapewnia, że prędko odda pożyczoną sumę i również dodaje, że osobiście pieniędzy nie może odebrać, ale wyśle po nie zaufanego kolegę. Prowadzi rozmowę tak, by potencjalna ofiara sama podała imię wnuczka, wypytuje też o oszczędności trzymane w mieszkaniu lub w banku.
Policja apeluje, by w takich przypadkach nie podejmować żadnych decyzji i najpierw samodzielnie skontaktować się z rodziną, by upewnić się, czy dana osoba rzeczywiście się po pomoc zgłaszała.
Kolejna metoda, „na policjanta” polega na tym, że oszust przedstawia się, jako mundurowy, który prowadzi tajną akcję, mającą uchronić nasze oszczędności przed oszustwem albo prowadzi akcję zatrzymania oszustów. Podczas takiej rozmowy rzekomy policjant chce być wiarygodny, dlatego prosi o wybranie numeru alarmowego, nie rozłączając się z rozmówcą. Jeśli ten ostatni wybierze wskazany numer, w słuchawce słychać drugi głos, informujący, że to np. komisariat, potwierdzający tożsamość dzwoniącego oszusta, jako funkcjonariusza.
Policja ostrzega i podkreśla: mundurowi nigdy nie proszą o przekazanie pieniędzy ani nie informują o prowadzonych, zwłaszcza tajnych, akcjach. Oszuści mogą podszywać się także pod pracowników innych instytucji, np. banków – w takiej sytuacji najlepiej się rozłączyć i upewnić, samodzielnie telefonując, że ktoś z danego banku w rzeczywistości próbował się z nami skontaktować.