Piosenkę „Zielone wzgórza nad Soliną” stworzył prof. Czesław Grudziński. Jej wykonawca – Wojciech Gąssowski – otrzymał niespodziewane wyróżnienie…
Dziś wybierzemy się nad wspaniałą i niepowtarzalną Solinę. Solina to także Polańczyk i to jest województwo podkarpackie. Przyznam się, że byłem tam tylko raz, ale to wystarczyło, żeby się zakochać w tych okolicach. Przede wszystkim w widokach i fajnych górach, po których można połazić. W dolinach, w takim mieście jak Polańczyk, trochę mniej ciekawie, bo są nieprzebrane tłumy – zwłaszcza w wakacje – ale na górskie spacery można się wybrać i znaleźć zaciszne miejsce. To teraz „Zielone wzgórza nad Soliną” i Wojciech Gąssowski.
Historia pewnego przeboju
Autorem muzyki do tego przeboju jest prof. Czesław Grudziński – bardzo szanowany pedagog i kompozytor muzyki poważnej. W 1967 r. miał 57 lat i wydawałoby się, że tego typu osobie daleko do muzyki rozrywkowej. Jednak, jak wspominał w rozmowie z Adamem Halberem z „Angory” w 2009 roku były uczeń profesora, Andrzej Korzyński:
„Przyszedł do mnie któregoś dnia i lekko zakłopotany pokazuje kawałek melodii, mówiąc, że wydaje mu się ładny i że może mi się nada. Lubiłem i szanowałem profesora, więc posłuchałem, a że i coś było w tej kompozycji, powiedziałem, że postaram się tak to zaaranżować, żeby powstał z tego cały kawałek. Namówiłem [Janusza] Kondratowicza, żeby napisał tekst, a [Wojciecha] Gąssowskiego, żeby to zaśpiewał i… czuję się ojcem chrzestnym tej piosenki”.
Wojciech Gąssowski swoje zaangażowanie w wykonanie przyszłego wielkiego przeboju pamięta nieco inaczej:
„Niech Korzonek [Andrzej Korzyński] nie opowiada, że mnie namówił do zaśpiewania. To był wtedy wszechwładny szef najpotężniejszej audycji muzycznej w Polsce. Jemu się nie odmawiało. Jeszcze zanim usłyszałem piosenkę, poinformował nas, że skomponował ją jego profesor. Już to zabrzmiało fatalnie. Cośmy się nagimnastykowali, żeby się wykręcić, żeby coś wymyślić na „nie”. W dodatku przyniósł to już zaaranżowane, z jakimś okropnym, klezmerskim saksofonem. No rozpacz. Zresztą solo na tym saksofonie zagrał mój kolega z Czerwono-Czarnych Zbyszek Bizoń, a Andrzej Korzyński, żeby nic mu nie zmieniać, o ile pamiętam, sam usiadł przy fortepianie” – opowiadał wokalista w wywiadzie dla „Angory”.
Nikt z zaangażowanych w powstanie piosenki nie spodziewał się, że stanie się ona tak ogromnym hitem. Wkrótce po premierze została Radiową Piosenką Miesiąca, następnie kolejnego miesiąca, później Radiową Piosenką Roku. Następnie utwór zakwalifikowano do festiwalu w Opolu. Mimo że Wojciech Gąssowski nie był zachwycony perspektywą wykonywania tej piosenki, to chcąc nie chcąc przylgnęła ona do niego już na stałe. To między innymi dzięki niej otrzymał dyplom… Honorowego Obywatela Soliny.
Sprawdź też:
1 Komentarz
[…] Rozrywka […]