Wojciech Korda należał w latach 60-80. do najpopularniejszych artystów w Polsce. Wokalista, gitarzysta rockowy i kompozytor zyskał sławę i uznanie w zespole Niebiesko-Czarni. Potem z powodzeniem śpiewał w duecie ze swoją ówczesną żoną Adą Rusowicz w grupie Ada-Korda i Horda. Odpowiadał też za pierwszą polską rock-operę „Naga”.
Kliknij tutaj i słuchaj naszego radia na żywo bez żadnych opłat na radiopogoda.pl!
Szczegóły pogrzebu słynnego piosenkarza
Wojciech Korda odszedł 21 października br. w wieku 79 lat. Przez ostatnie lata był mocno schorowany po sześciu udarach. Do tego miał cukrzycę, niewydolność oddechową i parkinsonizm poudarowy.
Był przykuty do łóżka oraz potrzebował stałej opieki i rehabilitacji, czym zajmowała się jego ostatnia żona Aldona Kędziora-Korda. Pomagała jej finansowo Polska Fundacja Muzyczna.
To oni poinformowali o śmierci muzyka. – Dzisiaj o godz. 13.40 po bardzo długiej i ciężkiej chorobie odszedł mój kochany mąż – przekazała na Facebooku wdowa po nim.
Z kolei kilka dni później fundacja podała szczegóły ceremonii pogrzebowej:
W porozumieniu z rodziną informujemy, że ostatnie pożegnanie Wojciecha Kordy odbędzie się w najbliższy piątek – 27 października o godzinie 12.45 w Poznaniu na cmentarzu Miłostowo (wejście od ul. Warszawskiej).
Zobacz także: Gdy złamał jej serce, Halamy szukała cała Polska. Losy słynnej tancerki
Wojciech Korda pochowany obok Ady Rusowicz
Żona Wojciecha Kordy po długich przemyśleniach podjęła trudną decyzję w sprawie pochówku – wynikało z ustaleń portalu Plejada. Choć spędziła ona z artystą blisko 30 ostatnich lat i dbała o niego, to postanowiła, że będzie on pochowany w grobowcu rodzinnym Ady Rusowicz w ramach „formy pojednania wokalisty z rodziną”.
Ada Rusowicz zginęła w 1991 r. w wypadku samochodowym, w którym uczestniczył też Korda. Mieli razem dwójkę dzieci: syna Bartłomieja (ur. 1977) i córkę Annę (ur. 1983).
Zobacz także: Pola Gonciarz jako Anna Jantar. Ten występ zwala z nóg!
Muzyk po śmierci pierwszej małżonki opiekował się synem, ale córką zajmowało się wujostwo. Ania Rusowicz, która z czasem sama stała się znaną wokalistką, nigdy nie ukrywała, że jej relację z Kordą były skomplikowane.
W jednym z wywiadów sprzed 11 lat wyjawiła, że „tato” mówiła do swojego wujka.
Z moim biologicznym ojcem do dzisiaj nie mam kontaktu i tym bardziej bulwersuje mnie fakt, że komunikuje się ze mną poprzez media dopiero teraz, kiedy coś mi się w życiu udało i stałam się osobą publiczną) – oznajmiła wówczas.
Zobacz także: 25 października urodził się Pablo Picasso. Przyszedł na świat w Dzień Artysty
Jak wyznała w rozmowie z „Dobrym Tygodniem” Aldona Kędziora-Korda, Rusowicz zmieniła swoje podejście dopiero dwa lata temu, kiedy Korda był już bardzo mocno schorowany.
Na łóżku zobaczyła człowieka, który od dłuższego już czasu toczy walkę o życie (…). Dla Ani był to bardzo przykry widok. Był czas, że czuła do ojca wiele żalu, ale teraz myślała jedynie o rzeczach, których nie zdążyli sobie powiedzieć – wskazała.
Sama zainteresowana odniosła się do relacji z ojcem już po jego śmierci. W poście na Instagramie napisała wzruszona: „Przebaczam Ci, uwalniam Cię, pozwalam Ci odejść”.
Kliknij tutaj i słuchaj naszego radia na żywo bez żadnych opłat na radiopogoda.pl!