Roman Wilhelmi - talent, kobiety, alkohol
Strona główna » Roman Wilhelmi – talent, kobiety, alkohol

Roman Wilhelmi – talent, kobiety, alkohol

Gdyby żył, dziś kończyłby 87 lat. Roman Wilhelmi żył, kochał i pił z rozmachem. Ale kiedy wchodził na scenę, całkowicie przyciągał uwagę. Dowiedz się więcej o wspaniałym aktorze.

Roman Wilhelmi – skazany na teatr

Roman Wilhelmi urodził się w „porządnej poznańskiej rodzinie”, w której nie było żadnych aktorskich tradycji. Choć coś go z teatrem jednak łączyło – jego matka zaczęła rodzić podczas przedstawienia, na które poszła z mężem do poznańskiego teatru. Mały Romek był dzieckiem krnąbrnym i na tyle sprawiającym problemy, że rodzice odesłali go do szkoły z internatem w Aleksandrowie Kujawskim. Szkołę prowadzili salezjanie i to dzięki nim chłopiec połknął aktorskiego bakcyla. Pierwszą rolą, jaką zagrał był… mały Jezusek.

Od mistrza drugiego planu do gwiazdy

Roman Wilhelmi zaczynał od ról drugoplanowych, do których jednak zawsze przygotowywał się długo i starannie. Każde wejście na scenę traktował śmiertelnie poważnie, a ogromna trema towarzyszyła mu do końca życia. Popularność przyniosła mu rola Olgierda Jarosza w serialu „Czterej pancerni i pies”. Wilhelmi nie znosił tej roli, która przykleiła się do niego na zawsze nie przepadał też za popularnością, którą mu przyniosła. Całą gażę za serial przepuścił w hotelowej restauracji tak, że ostatecznie jedynym zyskiem materialnym z całej pracy była… marynarka i krawat.

Roman Wilhelmi nie chciał być Dyzmą

Po „Pancernych” Wilhelmi potwierdził swój talent w „Zaklętych rewirach” . Niedługo potem reżyser Jan Rybkowski zaproponował mu rolę tytułową w „Karierze Nikodema Dyzmy”. Wilhelmi rolę odrzucił, wydawała mu się zbyt skomplikowana. Wtedy jeden z przyjaciół powiedział mu, że dobrze zrobił, bo tę postać zaproponowano już Jerzemu Stuhrowi. Kiedy Wilhelmi usłyszał, kto dostanie „jego” rolę, zdecydował, że jednak ją zagra. Nie wiedział, że przyjaciel wymyślił historię ze Stuhrem bo wiedział, że w ten sposób zmobilizuje Romana.

Kobiety go kochały

Aktor miał ogromną charyzmę i urok, dlatego kobiety same do niego lgnęły, choć nie traktował ich specjalnie szarmancko. Kochał mocno, ale krótko, szybko się nudził i uciekał przed kochankami. Miał dwie żony, z każdą z nich się rozwiódł, nie był dobrym materiałem na męża. Był apodyktyczny, często balował, mówił kobietom to, co chciały usłyszeć i nie spełniał ich obietnic. Aktorka Iwona Bielska, z którą romansował gdy była młodziutką dziewczyną wspomina, że życie z nim było trudne. Potrafił zadzwonić w środku nocy z Krakowa do Warszawy mówiąc, jej, że stoi na balustradzie balkonu i jeśli natychmiast do niego nie przyjedzie, to skoczy. Iwona Bielska biegła więc na pociąg i jechała…

Niech żyje bal…

O Romanie Wilhelmim mówiło się, że dużo pije. I rzeczywiście, nie wylewał za kołnierz, choć jego bliscy zawsze podkreślali, że nie był to taki alkoholizm jak przedstawiali to inni, nie pił też więcej niż każdy przeciętny aktor. Ale kiedy już pił, robił to na tyle brawurowo, że wiedziało o tym całe miasto. Często się zdarzało, że wchodził do knajpy przez przypadek, a wychodził z niej nad ranem. Ale to nie przeszkadzało mu stawić się na próbie o 10 rano. Wilhelmi zmarł w wieku 55 lat na raka wątroby. Do samego końca walczył i marzył o kolejnych rolach.

ZOBACZ TEŻ:

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Najpopularniejsze

Zobacz więcej >