Pieniądze za… brak pracy. Tak zarabia pewien Japończyk - Radio Pogoda - słuchaj radia
Strona główna » Pieniądze za… brak pracy. Tak zarabia pewien Japończyk

Pieniądze za… brak pracy. Tak zarabia pewien Japończyk

,

Dowiedz się, dlaczego pewien obywatel Japonii dostaje pieniądze za to, żeby w gruncie rzeczy nie robić nic. Praca marzeń? Sprawdź!

Shoji Morimoto to 38-letni mieszkaniec Tokio. Jak opisuje Reuters, Japończyk znalazł niecodzienny sposób zarabiania: za 10 tys. jenów (równowartość 71 dolarów) po prostu… towarzyszy innym ludziom. Jak wyjaśnia Morimoto, nie robi on nic niezwykłego, tylko „wynajmuje siebie”. Tak opisuje, co otrzymuje klient: „Moja praca polega na byciu tam, gdzie chce klient i nie robieniu niczego szczególnego”. Okazuje się, że w Tokio najwyraźniej panuje duże zapotrzebowanie na tego typu usługę, skoro przez minione 4 lata skorzystano z niej aż 4 tysiące razy.

Praca marzeń – pieniądze za robienie niczego

Shoji Morimoto zyskał już swego rodzaju lokalną sławę i ponad 250 tysięcy followersów na Twitterze (zresztą właśnie stamtąd pochodzi większość jego klientów). Jak ocenia sam zainteresowany, około 25% z nich to stali klienci a jeden z nich „wynajął” Morimoto już 270 razy. Jak opisuje tokijczyk, ludzie wynajmowali go już do różnych rzeczy: między innymi bawił się już z kimś w parku na huśtawce, a także machał nieznajomemu jadącemu w pociągu (po prostu chciał on być pożegnany w ten sposób). Jednak, jak twierdzi sam zainteresowany to, że wynajmuje się go, żeby nic nie robił, nie oznacza że będzie robił wszystko, czego klient sobie zażyczy. Odmówił już między innymi pomocy w przeniesieniu lodówki, a także wyjazdu do Kambodży, nie wspominając już o odrzuconych prośbach natury seksualnej.

Czy da się utrzymać z robienia niczego?

Jednak nie zawsze Morimoto zajmował się tym, co przyniosło mu rozpoznawalność na Twitterze. Wcześniej pracował w wydawnictwie, gdzie – jak wspomina – często był sztorcowany za to, że „nic nie robi”. To dało mu do myślenia i zaczął się zastanawiać, co by się stało, gdyby to jego „nicnierobienie” byłoby tak naprawdę umiejętnością, którą mógłby spieniężyć. Ostatecznie wpadł więc na pomysł oferowania usługi tego typu. Okazało się, że ten ryzykowny pomysł się opłacił i obecnie stanowi jedyne źródło dochodu mężczyzny, który ma na utrzymaniu również żonę i dziecko. Japończyk nie zdradził, jak wyglądają jego miesięczne zarobki, jednak ocenił, że średnio ma dwóch klientów dziennie (przed pandemią koronawirusa było ich przeciętnie 3-4 dziennie).

Jak przekonuje Shoji Morimoto, w tak mocno nastawionym na produktywność i ceniącym pracowitość społeczeństwie robienie niczego może być zaskakująco istotne. Według niego inni ludzie nieoczekiwanie uważają jego usługę za cenna, ponieważ pomaga ona innym. Jak przekonuje mężczyzna, robienie niczego „jest w porządku”, ponieważ „ludzie nie muszą być być przydatni w jakiś konkretny sposób”.

Chcesz poznać historie z życia gwiazd? Włącz Radio Pogoda codziennie o 22:00 i słuchaj wywiadów z największymi gwiazdami kina i muzyki!

Zobacz też:

Zobacz więcej >