Z biesiadowaniem w Polsce łączą się pewne rytuały. Jednym z nich są nazwy toastów, które swoje źródło mają w głębokiej historii. Sprawdź, dlaczego pijemy „strzemiennego”
Strzemienny, brudzio, na drugą nóżkę – takie określenia często słyszymy podczas biesiady zakrapianej alkoholem. Skąd wzięły się te słowa i w jakich sytuacjach ich używamy? Niektóre z nich mają zaskakującą etymologię, sprawdź koniecznie jaką.
Co oznacza picie „strzemiennego”?
„Strzelić strzemiennego” znaczy tyle, co wypić ostatni kieliszek. To staropolska nazwa dzisiejszego „rozchodniaczka”, pitego, kiedy goście skończyli biesiadować i rozchodzą się do domów. Strzemiennego pije gospodarz lub gospodarze z właśnie wychodzącym gościem.
Skąd nazwa „strzemienny”
Miłośnikom jazdy konnej ta nazwa na pewno kojarzy się ze strzemieniem, czyli miejscem, w które wsadza się nogi siedząc w siodle. To skojarzenie jest jak najbardziej prawidłowe, bo słowo „strzemienny” pochodzi z czasów, gdy w gości przyjeżdżało się konno. Strzemienny był więc pity w momencie, kiedy wyjeżdżający gość już miał nogę w strzemieniu i wsiadał na konia, by odjechać do domu.
Brudzio, czyli bruderszaft
„Brudzia” piją dwie osoby, które chcą ze sobą przejść na „ty”, rezygnując z oficjalnej formy „pan” i „pani”. Pijący stukają się kieliszkami wymieniając swoje imiona, potem wychylają kielich do dna krzyżując przy tym swoje ręce. Po wypiciu ściskają sobie dłonie lub się całują. „Brudzio” to skrót od słowa „Bruderszaft”, które pożyczyliśmy od Niemców w czasie zaborów. Sami Niemcy piją bruderszafty od czasów średniowiecznych.
„Na drugą nóżkę”
Hasło „Na drugą nóżkę” lub „na drugą nogę” to zachęta do wypicia kolejnego kieliszka alkoholu. Najprawdopodobniej wzięło się z przekonania, że wódka wchodzi w nogi, czyli powoduje trudności w chodzeniu. Aby więc wracać do domu prosto, trzeba wypić parzystą liczbę kieliszków, wtedy obie nogi będą jednakowo poszkodowane.
ZOBACZ TEŻ: