Kolejka elektryczna, lalka, a może elektroniczny zegarek z melodyjkami? O takich prezentach marzyliśmy przed laty jako dzieciaki.
Prawda jednak jest taka, że z dostępnością zabawek i innych atrakcji dla dzieci w słusznie minionej epoce bywało bardzo różnie. Czasem można było trafić np. w Składnicy Harcerskiej na świeżą dostawę kolejki Piko. I wtedy co bardziej ogarnięty rodzic szybciutko stawał w kolejce i przynosił do domu taką zdobycz. Albo rower, za którym też trzeba było stać w wielogodzinnych kolejkach, albo mieć znajomości w sklepach sportowych.
Przypomnijmy sobie te najbardziej kultowe rzeczy, o których kiedyś marzyliśmy, aby je dostać na Dzień Dziecka.
1. Kolejka elektryczna
Marzenie większości zwłaszcza chłopców. Niezbyt łatwo dostępna, ale kiedy już rodzicowi udało się ją upolować sam z przyjemnością włączał się do zabawy ze swoim dzieckiem. Układaniom torów i planowaniu tras nie było końca. Najpopularniejsze były te produkowane przez niemiecką firmę PIKO. Wielu chłopcom z tamtych lat kolejkowa pasja została do dziś. Już jako dorośli mężczyźni nadal kolekcjonują poszczególne elementy kolejek tworząc z nich imponujące makiety. Niestety jest to hobby dość drogie. Niektóre wagony czy lokomotywy osiągają ceny kilkuset złotych.

2. Rower
Bez względu na płeć każdy dzieciak marzył o swoim własnym jednośladzie. Ale żeby kupić dziecku nowy rower trzeba było albo odstać swoje w długiej kolejce, albo mieć znajomości w sklepie sportowym. Dostawy tego sprzętu były dość nieregularne i nigdy nie było do końca wiadomo jaki model roweru będzie można kupić. Kończyło się to często tak, że wytrwały tata przywoził do domu dużą kolarzówkę dla ośmiolatka. Ale i to nie był problem, bo kolarzówka po prostu czekała aż dzieciak trochę podrośnie, a w tym czasie tatuś jako domorosły kolarz testował świeżo nabyty pojazd. Oczywiście głównie po to żeby rower nie niszczył się i nie pokrył rdzą.
Do najpopularniejszych rowerów sprzed lat należały słynne Wigry i Jubilat produkowane przez bydgoskie zakłady “Romet”.

3. Lalka Barbie
O ile większość chłopców marzyła o kolejce elektrycznej o tyle dziewczynkom spędzały sen z powiek lalki Barbie. Ale tu sytuacja była bardziej skomplikowana. Nasze sklepy nie sprowadzały z zachodu takiej zabawki. Można ją było dostać co najwyżej w pewexie, o ile oczywiście rodzice dysponowali amerykańską walutą, albo mieć rodzinę na zachodzie, która taką lalkę by mogła przysłać.
Ale sama Barbie to jeszcze nie był koniec dziewczęcych marzeń. Do pełni szczęścia niezbędny był także facet Barbie czyli słynny Ken, a także zestawy ubranek, domek i elementy jego urządzenia.

4. Gra elektroniczna.
W czasach kiedy nie było jeszcze na rynku konsol do gier, a o domowym komputerze większość dzieci mogła tylko nieśmiało pomarzyć hitem w latach 80, okazała się podręczna gra elektroniczna. Wielkością przypominała dzisiejsze smartfony, a jej moc obliczeniowa była mniej więcej na poziomie prostego kalkulatora.
Najpopularniejszą grą elektroniczną było radzieckie urządzenie “Elektronika” z grą “Wilk i zając” gdzie będąc trzeba było łapać spadające z grzędy jajka.

5. Zegarek
To zawsze był, jest i będzie doskonały prezent zresztą nie tylko dla dzieci. Ale pod koniec lat 70. furorę także i u nas zrobiły zegarki z elektronicznym wyświetlaczem. Większość dzieciaków marzyło już nie o tradycyjnym i nudnym nakręcanym zegarku ze wskazówkami, ale o takim, który na ciekłokrystalicznym wyświetlaczu pokazywał godzinę w formacie cyfrowym.
początkowo były to dość proste urządzenia, ale z czasem największym porządaniem cieszyły się zegarki z melodyjkami, a także w najbardziej rozbudowanej wersji, z kalkulatorem. Co prawda żeby włączać kolejne melodyjki trzeba było znać magiczne kombinacje klawiszy, a do obsługiwania kalkulatora najlepiej było mieć palce wielkości noworodka, ale i tak zabawa była świetna.
Niestety takie zegarki można było kupić podobnie jak w przypadku lalek Barbie wyłącznie w Pewexie, albo znów liczyć na wujka z Ameryki.