Fani Taylor Swift od czasu wydania w lipcu płyty „Folklore” zastanawiali się, kim jest tajemniczy William Bowery, który pojawia się w dwóch piosenkach na płycie. W końcu gwiazda zdradziła tajemnicę.
Wielbiciele Taylor Swift długo nie mogli znaleźć w internecie żadnych informacji o Williamie Bowerym. Po długim śledztwie doszli do wniosku, że tym tajemniczym współautorem był nie kto inny, jak chłopak zdobywczyni nagrody Grammy, Joe Alwyn. Otóż fani wyśledzili, że aktor jest prawnukiem brytyjskiego kompozytora Williama Alwyna – stąd imię William. A skąd nazwisko Bowery? To „Swifties”, prawdziwi wielbiciele Taylor Swift, skojarzyli natychmiast. Pamiętali, że jednym z pierwszych publicznych wspólnych spotkań Joe Alwyna i Taylor Swift był koncert Kings of Leon w The Bowery Hotel w 2016 roku.
Czy fani Taylor Swift mieli rację?
Czy William Bowery to naprawdę pseudonim Joe? Tak! Przyznała to sama Taylor Swift.
30-letnia gwiazda sama wcześniej posługiwała się pseudonimem – Nils Sjöberg. Użyła go między innymi, pojawiając się na płycie – Calvina Harrisa „This Is What You Came For”.
Taylor Smith potwierdziła tożsamość Williama Bowery’ego dopiero w filmie dokumentalnym „Folklore: Sesje studyjne w Long Pond Studio”.
– Było wiele dyskusji na temat Williama Bowery’ego i jego tożsamości, ponieważ… to nie jest prawdziwa osoba. Więc William Bowery to Joe… jak wiem – powiedziała gwiazda podczas rozmowy z innymi twórcami „Folklore” Jackiem Antonoffem i Aaronem Dessnerem.
William Bowery jest wymieniony na płycie jako współautor piosenek „Exile” i „Betty”.
Taylor powiedziała, że Joe pięknie gra na pianinie i usłyszała, jak Joe śpiewa refren „Betty” w drugim pokoju. Przyznała, że nigdy wcześniej nie mieli pomysłu, żeby kiedykolwiek napisać razem piosenkę. Pomyślała wtedy, że skoro są razem na kwarantannie i nic innego się nie dzieje, mogliby po prostu spróbować zrobić to razem.
Okazało się, że współpraca układała się dobrze, a Alwyn zainspirował ją do pomysłu opowiedzenia historii „Betty” z męskiej perspektywy.
– Śpiewał refren i pomyślałem, że męski głos brzmiał naprawdę dobrze, z męskiej perspektywy – powiedziała Swift. – Naprawdę podobało mi się, że to wyglądało jak przeprosiny… Postanowiliśmy spojrzeć na to z perspektywy nastolatka, przepraszając po tym, jak stracił miłość swojego życia, ponieważ był głupi.
Taylor Swift i Joe Alwyn współpracowali jeszcze przy utworze „Exile”. Swift wyjaśniła, że Joe napisał całą tę partię fortepianu i śpiewał partię Bon Iver. Stwierdziła wtedy, że powinien to być duet, ponieważ niski, męski głos brzmiał naprawdę dobrze.