Papcio Chmiel był nie tylko twórcą kultowej serii komiksowej „Tytus, Romek i A’Tomek”. Był również jednym z bohaterów Powstania Warszawskiego.
Wszyscy kojarzymy Henryka Chmielewskiego – Papcio Chmiela – jako twórcę legendarnej serii komiksowej „Tytus, Romek i A’Tomek”. Nie każdy jednak wie, że był on również uczestnikiem Powstania Warszawskiego.
Henryk Jerzy Chmielewski urodził się 7 czerwca 1923 roku w Warszawie. Jako dziecko wstąpił do 70. Warszawskiej Drużyny Harcerskiej. O tym, jak wstąpił do konspiracji podczas hitlerowskiej okupacji Papcio Chmiel opowiedział we wspomnieniach umieszczonych w Archiwum historii Mówionej Muzeum Powstania Warszawskiego.
„Chmielu, organizuje się armia, wojsko polskie, ja już należę, nawet jestem drużynowym” – tak powiedział Janusz Mierkowski. „Czy chciałbyś też wstąpić?”. „No, oczywiście że tak!”. Otrzymałem pseudonim Jupiter, dlatego że Janusz miał pseudonim Merkury i wpadł na pomysł, że wszyscy żołnierze w jego drużynie muszą mieć pseudonimy od gwiazd. Tak zostałem gwiazdką” – możemy przeczytać na stronie Muzeum Powstania Warszawskiego: 1944.pl.
Papcio Chmiel został żołnierzem Armii Krajowej w marcu 1943 roku. Podczas Powstania Warszawskiego był starszym strzelcem 7. pułku piechoty AK „Garłuch”. W dniu wybuchu Powstania jego pułk otrzymał zadanie opanowania lotniska na Okęciu, jednak atak odwołano.
Tak Henryk Chmielewski wspomina 1 sierpnia:
„Z tego strachu, bo mijaliśmy Niemców, odkręciłem zawleczkę granatu – sidolówki, którą miałem na piersiach, a pod pachą miałem w paczce resztę granatów i powiedziałem: „No, jeżeli patrol mnie zatrzyma: Ausweis, wtedy pociągnę zawleczkę i niech się rozwala to wszystko razem z tymi Niemcami i ze mną”. Strach był wielki, dusza na ramieniu, ale się szło” – czytamy we wspomnieniach z Archiwum historii Mówionej Muzeum Powstania Warszawskiego.
„Mój odział miejsce koncentracji miał na ulicy Wspólnej. Tam przyszedł rozkaz, że mamy się udać na ulicę Grójecką. Mieliśmy pobrać granaty, dowiedzieliśmy się, że atakujemy Okęcie. Radość w naszej drużynie była wielka, ponieważ spodziewaliśmy się, że będzie desant aliancki i jako pierwsi dostaniemy broń. Na Okęcie jednak zostaliśmy skierowani niemal bez broni. Nasz kilkuosobowy oddział miał jeden pistolet. Miałem jeden sześciostrzałowy pistolet i cztery naboje. Byliśmy bez broni. Walki to była rzeź. Nasza akcja na Okęciu była bezsensowna” – opowiadał po latach w wywiadzie ze Stefanem Żarynem dla portalu „wpolityce.pl”.
1 sierpnia 1944 roku, w pierwszym dniu walk, Henryk Chmielewski trafił do hitlerowskiej niewoli. Na szczęście udało mu się przeżyć. Po wojnie zamieszkał w Łodzi. Od marca 1945 roku pracował jako kreślarz w Wydziale Technicznym w Centralnym Zarządzie Przemysłu Włókienniczego. W lipcu 1945 roku powołano go do wojska, gdzie opiekował się tamtejszą gazetką. Gdy przeszedł do cywila, rozpoczął pracę rysownika – najpierw w „Świecie Przygód”, następnie w „Świecie Młodych”. W latach 1950–1956 studiował na Akademii Sztuk Plastycznych w Warszawie na Wydziale Grafiki.