Lily Collins zaręczyła się we wrześniu z reżyserem Charliem McDowellem. Gwiazda „Emily w Paryżu” udzieliła obszernego wywiadu o planowaniu ślubu, kieruje też ciepłe słowa do Phila Collinsa, swego ojca.
Podczas gdy rok 2020 był dla większości ludzi na świecie bardzo trudny, Lily Collins zdecydowanie nie może narzekać. We wrześniu córka Phila Collinsa zaręczyła się z reżyserem Charliem McDowellem, a w październiku miał premierę serial Netflixa „Emily w Paryżu”, w którym Lily gra główną rolę. Niebawem zobaczymy ją w biograficznym filmie „Mank” wyreżyserowanym przez Davida Finchera dla Netflixa.
Lily Collins udzieliła wywiadu Entertainment Tonight, w którym pokazała swój pierścionek zaręczynowy.
– Jestem taka podekscytowana – powiedziała, pokazując swój wspaniały pierścionek. Odniosła się też do izolacji w czasie pandemii koronawirusa. – Wiesz, myślę, że to był naprawdę interesujący czas na refleksję nad sobą.
Stwierdziła, że to był dobry moment na poukładanie priorytetów. Spędzając czas w domu, można było przemyśleć wiele rzeczy. Lily Collins zdradziła, że dwa projekty Netflixa, w których wzięła udział, to ogromny prezent. Cieszy ją to, że ludzie na całym świecie mogą śmiać się razem z Emily w Paryżu, bo teraz właśnie uśmiechu i pogody potrzebujemy najbardziej.
– To takie zabawne, ale kiedy się zaręczyliśmy, wielu przyjaciół i członków rodziny mówiło: „Dziękuję” – zdradziła Lily i dodała, że dziwiła się, dlaczego jej dziękują. – „Dziękuję, że dałaś nam coś, na co czekaliśmy”. Więc odpowiadałam im: „O tak, oczywiście, zrobiliśmy to dla was”.
Lily Collins powiedziała, że oboje bardzo się cieszą z planowania ślubu.
Lily Collins o swoim najnowszym filmie
Tymczasem najnowszy film, w którym gra Lily Collins, „Mank” wyprodukowany przez Netflix, ma mieć premierę już 4 grudnia. Mank to dramat biograficzny w reżyserii Davida Finchera według scenariusza jego ojca Jacka Finchera. Film opowiada historię scenarzysty Hermana J. Mankiewicza, który ma przygotować scenariusz do nowego filmu Orsona Wellesa „Obywatel Kane”. Collins gra Ritę Alexander, sekretarkę zatrudnioną przez Mankiewicza do redagowania jego scenariusza.
– Dorastałam, kochając dawne Hollywood. Od dziecka byłam zanurzona w życiu Los Angeles – mówi Collins. – Uwielbiałam oglądać czarno-białe filmy i kochałam gwiazdy filmowe z dawnego Hollywood. Jednak Lily przyznaje się, że gdy czytała scenariusz, nie miała pojęcia, kim jest Herman Mankiewicz. Znała Marion Davies, Williama Hearsta, Louisa B. Mayera. Nie wiedziała też, że Rita Alexander istnieje, że to prawdziwa postać.
Collins opowiedziała także o radzeniu sobie z byciem osobą publiczną.
– Szczerze mówiąc, jestem całkiem otwartą osobą – mówi.
Wspomniała, że przecież napisała książkę („Unfiltered: No Shame, No Regrets, Just Me”), która ujawniła wiele osobistych szczegółów z jej życia. Jest też bardzo aktywna w mediach społecznościowych.
– Jestem osobą towarzyską, która lubi kontaktować się z innymi ludźmi.
Przyznaje, że już kiedy była nastolatką, rozumiała, jak ważny jest kontakt z rówieśnikami i świadomość, że nie jest sama. Teraz pragniemy tych kontaktów bardziej niż kiedykolwiek. Według Lily samotność mogła być bardzo dojmująca, w czasie, wszyscy byliśmy w naszych domach, nie mogąc spotkać się z ludźmi, których kochamy.
Lily Collins skomentowała publiczną batalię sądową jej ojca, Phila Collinsa, z byłą żoną, Orianne Bates, o rezydencję w Miami.
– Naprawdę wolałabym nie komentować tego wszystkiego, to jego historia, z którą musi sobie poradzić. Ale oczywiście zawsze go wspieram i kocham, i on o tym wie – powiedziała.
Dodaj komentarz