Karp ze świętami kojarzy się chyba wszystkim Polakom. Zobacz, skąd wzięła się tradycja serwowania tej ryby podczas kolacji wigilijnej.
Zacznijmy od tego, dlaczego w ogóle na Wigilię jadamy ryby. Odpowiedź jest dość prosta: ryba jest symbolem chrześcijaństwa. Warto pamiętać, że była znakiem pierwszych chrześcijan (symbolizowała ona Jezusa Chrystusa). Oznacza ona chrzest, ponieważ żywiołem ryby jest woda oraz eucharystię – święty pokarm chrześcijan.
Karp – wigilijna ryba wszystkich Polaków
W Polsce ten gatunek ryby znany jest już od XII wieku. Na nasze ziemie sprowadził go najprawdopodobniej katolicki zakon Cystersów. Natomiast już pod koniec XIII wieku jego hodowlą zajęto się również w Zatorze, na pograniczu Księstwa Opolskiego i dzielnicy krakowskiej. Co ważne – Rzeczpospolita słynęła wtedy z dużej liczby stawów, a także gospodarki rybnej wysokiej jakości. Warto dodać, że ze względu na to, że stawy zakładano na nieużytkach na śląskich i małopolskich wsiach hodowla karpia była niemal tak popularna jak uprawa zboża.
Karp był popularną rybą w kuchni polskiej, jednak nie oznaczało to wcale jego popularności na stole wigilijnym. Jadano go chętnie, w wielu różnych formach, ale na zajęcie godnego miejsca w wigilijnym menu musiał długo poczekać.
Warto bowiem podkreślić, że na początku XX wieku karp był powszechny przede wszystkim w kuchni żydowskiej. Przed II wojną światową pojawiał się co prawda na wigilijnym stole polskich katolików, jednak wyłącznie jako jedna z wielu innych, słodkowodnych ryb – a nie jako główna, rybna atrakcja wieczerzy. Przed wojną chętniej niż karpia jadano np. leszcze, sandacze czy szczupaki.
Tradycja jedzenia karpia na Wigilię pojawiła się dopiero po II wojnie światowej. Została ona zapoczątkowana przez Hilarego Minca, który po wojnie był m.in. ministrem przemysłu, ministrem przemysłu i handlu oraz wicepremierem ds. gospodarczych.
Powojenna gospodarka była mocno przetrzebiona przez straty wojenne. Lubiane i chętnie jadane przed wojną produkty spożywcze były niemal niedostępne. Natomiast karp należał do ryb, którą jako jedyną można było kupić (i wyprodukować) stosunkowo łatwo. Stąd hasło, które w 1947 roku słychać i widać było w całym kraju: „Karp na każdym wigilijnym stole w Polsce”.
Od tamtego czasu minęło ponad 70 lat. Jednak tradycja – wprowadzona sztucznie i trochę na siłę – ma się świetnie. Możemy być przecież pewnie, że i w tym roku na większości polskich stołów – obok pierogów i uszek – pojawi się karp.
Zobacz też:
Dodaj komentarz