Słomiane kozy z Gavle – dekoracja świąteczna, która znowu spłonęła

Słynna szwedzka dekoracja świąteczna spłonęła – jak niemal co roku. Dowiedz się więcej o kultowych słomianych kozach z Gavle.

Dwie wielkie słomiane dekoracje świąteczne, przypominające kozy, spłonęły po niemal miesiącu od postawienia na placu w centrum miasteczka.

Koza – szwedzki symbol świąt

W Szwecji (oraz szerzej – w Skandynawii) kozy już od czasów pogańskich były łączone z bóstwami. Wierzono, że Thor przemierzał niebo w rydwan, do którego zaprzęgnięte były właśnie dwie kozy: Tanngrisnir and Tanngnjóstr. Zwierzęta pozostały symbolem Świąt Bożego Narodzenia w Skandynawii po dziś dzień.

Świąteczna tradycja podpalaczy

W miejscowości Gavle, leżącej 163 km na północ od Sztokholmu, tradycyjnie – jak co roku – ustawiono wielkie słomiane kukły w kształcie kóz, które symbolizowały Boże Narodzenie. I również – co już stało się częstym wydarzeniem – te instalacje zostały podpalone. Ogień szybko objął całą słomę, zostawiając tylko wypalone stalowe szkielety konstrukcji. W piątek czterdziestokilkuletni mężczyzna został ujęty po tym, jak spalono obie instalacje. Mężczyzna odpowiadał rysopisowi podanemu przez świadków oraz miał sadzę na rękach.

„To nasze – przez nas zrobione i to nie jest nasze ostatnie słowo!”

Po raz pierwszy słomiane podobizny kóz postawiono na Placu Zamkowym w Gavle w 1966 roku. Wówczas zadbali o to tamtejsi kupcy, którzy chcieli w ten sposób przyciągnąć więcej odwiedzających do położonej na południowym brzegu rzeki Gavleån części miasta. Nie wiadomo, kto konkretnie wpadł na pomysł zbudowania największej na świecie słomianej kozy – niektóre źródła wskazują kupca Stiga Gavléna, Harry’ego Ströma lub Ingę Ivarsson, której rodzina posiadała fabrykę mebli, produkującą „największe krzesło świata” oraz „największe narty świata”. Co wiadomo na pewno, to to że Stig Gavlén wykonał pierwsze szkice Kozy z Gavlen na serwetce w kawiarni Konditori Lido Söder. Później jego brat Jörgen Gavlén poprosił o pomoc we wzniesienu konstrukcji swoich kolegów z lokalnego posterunku straży pożarnej. Koszt budowy – 10 tys. koron – pokrył Harry Ström. Wzniesiono wówczas słomianą kozę wysoką na 13 metrów i ważącą trzy tony.

„To się zrobi protokół zniszczenia”

Od tamtej pory co roku przed świętami w Galven stawiana jest wielka słomiana koza. Również bardzo często ta świąteczna dekoracja jest niszczona przez podpalaczy. Niszczono ją już dziesiątki razy – raz nawet jeszcze zanim konstrukcja została ukończona. Poprzednio dekoracja spłonęła w 2016 roku – zaledwie kilka godzin po wielkim przyjęciu na cześć 50-lecia tradycji. Jej nieoficjalny młodszy brat – słomiana koza zbudowana przez studentów z Vasaskolan zastąpiła ją wówczas na Placu Zamkowym, jednak również długo nie postała, bo 5 grudnia została rozbita przez samochód. Od 2016 roku słomiane kozy przetrwały w dobrym stanie (choć w 2019 roku spłonęła mniejsza koza), jednak w tym roku fatum ponownie dało o sobie znać.

Część śródtytułów pochodzi z filmu „Miś” w reżyserii Stanisława Barei.

Czytaj też:

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi