Pocztówka dźwiękowa – powiew Zachodu w PRL

Była tańsza od płyty gramofonowej i pozwalała posłuchać zachodniej muzyki w czasach, gdy nie było to takie łatwe. Poczytaj o fenomenie pocztówki dźwiękowej.

Za czasów komunistycznych zachodnia kultura z trudem dostawała się do Polski. Tak pożądana przez Polaków muzyka pokonywała żelazną kurtynę na falach Radia Luksemburg lub dzięki prywatnej inicjatywie nielicznych, którzy dostąpili zaszczytu pozwolenia na czasowy wyjazd za granicę i stamtąd przywozili rozmaite pamiątki. Obywatele demoludów radzili sobie ze sprowadzaniem zachodniej muzyki na różne sposoby. Na przykład w borykającym się z wieloma niedoborami ZSRR muzykę nagrywano na… kliszy rentgenowskiej. W Polsce było pod tym względem trochę łatwiej.

Narodziny pocztówki dźwiękowej

Jeśli już na siermiężnym polskim rynku pojawiały się nagrania takich wykonawców jak The Beatles, The Kinks czy Elvis Presley, to ich ceny były zaporowe. Z powodu ogromnego popytu było tylko kwestią czasu, kiedy dławiona przez komunistyczną władzę prywatna inicjatywa znajdzie sposób na sprzedaż tych nagrań po przystępniejszych cenach.

Na początku lat 60. powstało więc kuriozum znane jako pocztówka dźwiękowa. Był to kawałek tektury – początkowo w formacie pocztówki – na który nakładano cienką warstwę laminatu z wytłoczonymi rowkami, dokładnie jak na płycie gramofonowej. Na środku tej tektury wybity był otwór, by można ją było położyć na środku talerza gramofonu. Dzięki temu można było taką pocztówkę traktować jak płytę grającą, odtwarzaną z prędkością 45 obr/min. Początkowo na jednej pocztówce mieścił się tylko jeden utwór, z czasem udawało się pomieścić też drugi. Należy też wspomnieć, że zazwyczaj treść i rysunki na pocztówce nie miały nic wspólnego z rodzajem utworu, jaki się na nich znalazł.

Oczywiście dźwięk wydobywający się z takiej konstrukcji był wyjątkowo kiepskiej jakości, ponieważ wytwarzano je pokątnie, metodami chałupniczymi. W dodatku w tamtych czasach nikt nie przejmował się takimi drobiazgami jak prawa autorskie czy tantiemy dla artystów. Utwory zgrywano z kupowanych na Zachodzie płyt, albo z nagranych audycji Radia Luksemburg.

Oficjalne pocztówki

W miarę jak popularność pocztówki dźwiękowej rosła, w jej produkcję angażowały się też prawdziwe wytwórnie. W połowie lat 60. swoje pocztówki na sprzedaż oferowały Muza, Pronit i Ruch, zaś w kolejnej dekadzie również Tonpress i KAW. Mimo to oficjalne wydawnictwa nie cieszyły się taką estymą jak produkty garażowe, ponieważ zazwyczaj ukazywały się z opóźnieniem (ze względu konieczność zdobycia praw autorskich) oraz mało wyszukany wygląd. Pirackie pocztówki pojawiały się na rynku o wiele szybciej – mniej więcej dzień po premierze utworu na falach zachodniego radia.

Piraccy producenci pocztówek dźwiękowych zarabiali krocie: nie dość, że nie płacili za prawa autorskie, to jeszcze mogli dyktować takie ceny, jakie chcieli. W połowie lat 60. ubiegłego wieku pocztówka dźwiękowa kosztowała nawet 18 zł. Jednak w miarę upowszechniania jej cena spadała: na początku lat 70. kosztowała od około 2,5 zł (za pocztówki legalne) do 5 zł (pirackie).

Dużą przewagę nad oficjalnymi produkowane oddolnie pocztówki miały na przykład w miejscowościach turystycznych. Można tam było nagrać pozdrowienia, które dołączało się do utworu i tak nagraną pocztówkę wysłać np. rodzinie.

Kasety zabiły gwiazdę pocztówki dźwiękowej

Pod koniec lat 70. pocztówka dźwiękowa była już jednak coraz częściej wypierana przez nowy wynalazek – amatorskie kasety, które szybko zastępowały ją jako nośnik pirackich nagrań. Na kasetach można było bez problemu pomieścić cały album, w dodatku były one bardziej odporne na uszkodzenia niż wyjątkowo wrażliwa pocztówka.

Dziś pocztówki dźwiękowe są poszukiwane przez kolekcjonerów i miłośników nostalgii. Można ich szukać na aukcjach internetowych, a ceny nierzadko okazują się wyższe niż innych nośników.

Szukasz chwili wytchnienia? Zrób sobie przerwę i włącz Radio Pogoda!

Czytaj też:

Wszystko o pocztówce dźwiękowej

Ile kosztowała pocztówka dźwiękowa?

Na początku lat 60. około 18 zł, potem staniała do 5 - 2,5 zł.

Czy można było kupić legalne pocztówki dźwiękowe?

W połowie lat 60. swoje pocztówki na sprzedaż oferowały Muza, Pronit i Ruch, zaś w kolejnej dekadzie również Tonpress i KAW.

Dlaczego kasety wyparły pocztówki dźwiękowe?

Na kasetach można było bez problemu pomieścić cały album, w dodatku były one bardziej odporne na uszkodzenia niż wyjątkowo wrażliwa pocztówka.

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi