Pies zaginiony po zderzeniu na autostradzie odnalazł się gdy pilnował owiec w okolicznej farmie. Przeczytaj niezwykłą historię Tilly’ego.
Rodzina Lindy Oswald podróżowała w niedzielę ze swoim psem Tilly samochodem GMC Yukon autostradą stanową 41 w amerykańskim stanie Idaho. W pewnym momencie doszło do zderzenia z innym pojazdem. W wyniku kolizji Tilly został wyrzucony przez tylną szybę pojazdu. Pies nie ucierpiał w wypadku, ale przestraszony uciekł w nieznanym kierunku.
Poszukiwania
Od razu po kolizji rozpoczęto poszukiwania uciekiniera – przyłączyli się do nich kierowcy, którzy byli świadkami zdarzenia. Kilkoro całkowicie obcych sobie ludzi o godzinie 2:30 w nocy postanowiło odnaleźć nieszczęsne zwierzę. Poszukiwania trwały około 10 godzin, jednak niestety nie dały rezultatu.
„Byliśmy całkowicie wyczerpani [poszukiwaniami psa – red.]” – wspomina Linda Oswald.
Choć nie udało się odnaleźć zwierzęcia, rodzina nie traciła nadziei i napisała post na Facebooku, w którym zamieszczono zdjęcie psa. Szybko został on udostępniony przez ponad 3 tysiące osób.
Sprawdź też:
Z domu na farmę
We wtorek rano na farmie rodziny Potterów, położonej na południe od miejscowości Rathdrum, około 2 km od miejsca wypadku, Tyler Potter powiedziała swojemu bratu, Travisowi, że ich pies pasterski wygląda inaczej niż zwykle. Hooey – ich australijski pies pasterski – miał futro ciemniejsze niż do tej pory. Wkrótce okazało się, że pies nie reagował na swoje imię, a ten uciekał.
Po bliższym przyjrzeniu się zwierzęciu okazało się, że wołanym psem nie był Hooey, lecz był to właśnie Tilly. Po sprawdzeniu mediów społecznościowych Potterowie trafili na post rodziny Oswaldów i rozpoznali psa.
Najprawdopodobniej Tilly pobiegł do farmy, przyciągnięty przez obecne na niej owce. Jak powiedział Travis Potter, niektóre owce wydostały się poza ogrodzenie i Tilly prawdopodobnie próbował je zagonić z powrotem.
O tym, że w domowym psie Tillym obudził się instynkt, jest przekonana jego właścicielka:
„On zagania wszystko, co się da. Kiedy wychodzimy do parku, próbuje zaganiać ludzi, którzy tam spacerują” – zapewnia Linda Oswald.
Szczęśliwy powrót
We wtorek rozpoznany przez internet pies wrócił do swoich właścicieli. Linda Oswald jest ogromnie wdzięczna wszystkim osobom, które brały udział w poszukiwaniu psa.
„Płakałam przez całe dwa dni. Człowiek reaguje w takich sytuacjach bardzo emocjonalnie” – mówi właścicielka Tilly’ego. Uważa, że z powodu pandemii i związanej z nią izolacji tak wiele osób poczuło potrzebę pomocy w szukaniu psa.