Trwająca już ponad rok pandemia koronawirusa wymusiła zmianę naszych zachowań i przyzwyczajeń. Jak postępujemy, żeby nie dać się COVID-19? Czy wiele naszych nawyków musieliśmy przystosować do nowej rzeczywistości? Na te oraz inne pytania z tym związane odpowiada Ewa Podolska.
Dzisiaj chcę powiedzieć kilka słów o COVID-19. Może nie tyle o samej chorobie, co o tym jak ona zmieniła nasze przyzwyczajenia. A konkretnie zwyczaje higieniczne. Czy nie jest przypadkiem tak, że po pierwszym etapie, kiedy zaczęliśmy wszystkiego przestrzegać: dezynfekować ręce, nosić maski itd., to teraz trochę odpuściliśmy, mimo że widmo czwartej fali na horyzoncie?
Ilu z nas dezynfekuje dłonie?
Na początku lipca ukazał się ciekawy raport, który pokazywał te zjawiska, czyli jak zmieniły się nasze przyzwyczajenia. 97 procent badanych powiedziało, że dezynfekuje dłonie. Strasznie dużo. Nie wiem, czy im wierzyć. Ale jeżeli spojrzymy na liczbę, ile sprzedano środków do dezynfekcji: w pierwszych 7 miesiącach pandemii Polacy kupili 6,2 mln litrów odkażających płynów – to też niewiele mówi. Wiele mówi liczba: to jest 47 razy więcej niż w roku 2019.
Widzimy to gołym okiem. Wszędzie pojawiły się dystrybutory z płynami odkażającymi. Ale gdy dokładnie przyjrzymy się odkażeniom rąk, to spośród 97 procent Polaków, którzy to robią, co trzeci odkaża je sporadycznie, najwyżej dwa razy dziennie. Ale jedna rzecz się zmieniła: otóż nosimy przy sobie preparat do dezynfekcji, taki mały, zgrabny. Ale to częściej panie, niż panowie.
Sprawdź też: