Gościem Anny Stachowskiej i Radia Pogoda była Aldona Orman – aktorka filmowa i teatralna, którą ze względu na urodę nazywano niegdyś polską Sharon Stone. Przez wiele lat pracowała w Teatrach w Niemczech. Po powrocie do Polski związała się m.in. z Teatrem Kwadrat.
Jej epizodyczna rola w „Quo Vadis” Jerzego Kawalerowicza stała się kultowa, a najbardziej w pamięci Polaków zapisała się rolą adoratorki doktora Lubicza w „Klanie”.
FRAGMENT WYWIADU:
Anna Stachowska: Masz bardzo piękny głos. O ile dobrze pamiętam miałaś swój epizod w radiu?
Aldona Orman: Tak, dostałam posadę w Radiu Wolna Europa. Gdy jeszcze pan Nowak-Jeziorański był szefem, siedziba znajdowała się w Monachium i pracowali tam różni inni wielcy ludzie, których miałam przyjemność poznać. To był mój pierwszy epizod, który zaczął się w nietypowy sposób. W momencie, w którym wyjechałam do Niemiec, spotkałam jednego z aktorów- Krzyśka Machowskiego podczas załatwiania spraw związanych z zameldowaniem w urzędzie. Zaczęliśmy rozmawiać i właśnie wtedy zaproponował mi pracę w tym radiu. Z zaskoczeniem przystałam na jego propozycję i zaczęłam rozwijać swoją karierę jako speakerka. Czytałam różne rzeczy, a to dzienniki, a to wiadomości, a to teksty.
A.S.: Czy używałaś języka niemieckiego w radiu?
A.O.: W radiu absolutnie nie, bo było ono polskie. Polskie radio z polskimi tekstami, polskimi wiadomościami i dla Polaków, które później zostało przeniesione do Pragi. Ja miałam jeszcze przyjemność i szczęście pracować przez półtora roku w Radiu Wolna Europa przed przeniesieniem. To była moja pierwsza praca po przyjeździe do Niemiec.
„Ja miałam jeszcze przyjemność i szczęście pracować przez półtora roku w Radiu Wolna Europa, zanim zostało ono przeniesione do Pragi.”
A.S.: Należysz do najatrakcyjniejszych polskich gwiazd. Ze względu na urodę nazywali Cię kiedyś polską Sharon Stone. Nadal jesteś bardzo piękna, kobieca i miło się na Ciebie patrzy.
A.O.: Ja zupełnie nie zwracam uwagi, kto co mówi i kto co pisze, bo piszą strasznie nieprawdziwe rzeczy. Ostatnio znalazłam zdjęcie w jednym z czasopism z jakimś znajomym. Staliśmy razem, a obok nas moja córka. Zdjęcie było podpisane Aldona Orman z mężem i córką. A to nie jest mój mąż, wcale nie był mój mąż i nawet nie jesteśmy w związku. Także takich różnych nieprawdziwych rzeczy, tak jak na przykład moja data urodzenia, jest mnóstwo.
A.S.: Czy to prawda, że urodziłaś się 1 stycznia?
A.O.: Absolutnie nie. To bardzo ciekawe, ponieważ ja, tak jak powiedziałam wcześniej, nie przejmuje się żadnymi rzeczami i nie zaglądam, co piszą w Internecie na mój temat. Sama najlepiej wiem, co zrobiłam, a czego nie robię, dlatego mi nie są potrzebne jakieś wirtualne notki na Google. W tym roku, ponieważ mam monitoring mediów, dostałam informację, że Interia napisała o mnie duży artykuł z życzeniami urodzinowymi. Nagle rozdzwonił się telefon, koledzy i koleżanki dzwonią, życząc wszystkiego najlepszego. Na początku myślałam, że to z okazji Nowego Roku, więc mówię: “Wspaniale, ja też życzę wszystkiego dobrego”, a oni, że to z okazji urodzin. Mówię, że nie mam dziś urodzin. Od zawsze mam urodziny 29 września. Takie są właśnie błędy w tych wszystkich artykułach internetowych i wiele innych, ale nie będę ich już prostować. Po prostu nie zawsze musimy wierzyć w to, co jest napisane, gdzieś tam w Internecie.
„W tym roku, ponieważ mam monitoring mediów, dostałam informację, że Interia napisała o mnie duży artykuł z życzeniami urodzinowymi. (…) Mówię, że nie mam dziś urodzin. Od zawsze mam urodziny 29 września. Takie są właśnie błędy w tych wszystkich artykułach internetowych i wiele innych, ale nie będę ich już prostować.”
A.S.: Dzisiaj będziemy mówić o Twoim dorobku, który jest dość interesujący. Natomiast ludzie najbardziej znają Cię z roli w Klanie. Mówiłam, że porozmawiamy o twoich różnych osiągnięciach, ale dziwi mnie fakt, że ludzie najbardziej kojarzą tę jedną rolę, jedną postać.
A.O.: Nie wiem, dlaczego tak jest. Może wynikać to z faktu, że różne rzeczy wyprawiała ta Barbara. Zaczęło się od jakiegoś uwodzenia Jacka i do dzisiaj wszyscy pamiętają tę sławną scenę. Teraz scenarzyści wymyślili, że wróci akurat dawny wątek romansu i rozszalała się burza w Internecie, że ludzie bardzo chcą i pamiętają, jak wieszałam telewizor u Jacka. Barbara była bardzo specyficzna. Biegała za Jackiem, potem biegała za Lubiczem, ale jak ona to robiła, jak uwodziła. Już nawet nie wiem, kto za nią biegał, a za kim ona. Było tyle tych wątków, że tego nie zliczę. Ostatnio wszystko się zmieniło, a Barbara się ustatkowała w tych bieganinach, a sama angażuje się w pomoc wszystkim dookoła. Pomaga kobietom, mężczyznom.
„Barbara była bardzo różna. Biegała za Jackiem, potem biegała za Lubiczem, ale jak to ona robiła, jak uwodziła. Już nawet nie wiem, kto za nią biegał, a za kim ona.”
A.S.: Taką trochę przemianę przeszła, prawda? Z mocnego charakteru, zajmującego się intrygami do dobrej osoby, skupiającej się na innych ludziach.
A.O.: Tak, skupia się głównie na pomocy swojemu współpracownikowi, współpracownikom, pani z Ukrainy, którą zatrudniła. Ta przemiana nastąpiła dużo wcześniej, ale faktycznie, teraz scenarzyści piszą dużo bardziej w kierunku promowania pomocy w relacjach międzyludzkich. A to jest fajne, bo jak uwodzić to każdy wie, a jak wyciągać te problemy innych ludzi, by im pomóc umilić życie, to każdy może sobie podpatrzeć i zastanowić się, czy nie znamy kogoś, kto jest w trudnej sytuacji i potrzebowałby naszej pomocy.
A.S.: Trochę to jest bliskie Tobie, prawda? Bo często mówisz o tym, że trzeba jak najwięcej tego dobra generować, serdeczności. Twierdzisz, że im więcej dobra dajesz, tym więcej do ciebie wraca.
A.O.: Absolutnie się z tym zgadzam i wiem o tym, jestem przekonana i jeżeli mogę o tym mówić i jeżeli mogę świadczyć o tym swoim życiem, to zawsze to robię. Wiem, że przyjemna sytuacja, dobro, pomoc, serdeczność, pomaga nie tylko nam samym, ale przede wszystkim, ludziom, którzy są koło nas. Naprawdę każdy z nas potrzebuje ciepła, dobroci, każdy ma trudne sytuacje. Mamy w życiu dużo trudności i ja staram się z osobami poznanymi robić tak, żeby nie piętrzyć negatywnych emocji. Jak mogę to albo się uśmiechnę, albo powiem coś dobrego, albo pomogę. Od dawna jestem znana w swoim środowisku jako taki dobry duszek. Jak są jakieś kłopoty, to przychodzi się do Aldony, a ona coś wymyśli.
„Od dawna jestem znana w swoim środowisku jako taki dobry duszek. Jak są jakieś kłopoty, to przychodzi się do Aldony, a ona coś wymyśli.”
A.S.: Jak myślisz, czego ludzie o Tobie nie wiedzą, a chciałabyś, żeby się dowiedzieli?
A.O.: Nie wiem, czego ludzie nie wiedzą, bo nie wiem, co piszą w Internecie. Jak już jest jakaś wzmianka w gazecie i ktoś mi ją podsunie lub wywiad jest autoryzowany i wiem, o czym mówię, to dopiero wtedy zerknę. Widzę, że Internet wymyśla dużo nieprawdziwych rzeczy i niektóre z nich bardzo mnie kiedyś bolały. Przejmowałam się, dlaczego ktoś może wymyślać coś, co jest nieprawdziwe. Po co? W imię czego? Ani to nie jest prawdą, ani to nie jest nikomu potrzebne. Doszłam do wniosku, że ani nie będę sama siebie katować, ani nie będę tracić swojej energii w złym kierunku. Lepiej wykorzystać ją na coś dobrego, lepiej budować, pomagać, rozwijać się, uśmiechać się, podróżować.
„Widzę, że Internet wymyśla dużo nieprawdziwych rzeczy i niektóre z nich bardzo mnie kiedyś bolały. Przejmowałam się, dlaczego ktoś może wymyślać coś, co jest nieprawdziwe. Po co? W imię czego? Ani to nie jest prawdą, ani to nie jest nikomu potrzebne.”